Dziś, na wypożyczonych rowerach, zwiedzamy okolice jeziora. Lubię podpatrywać codzienność lokalsów, co tutaj jest bardzo proste.
Większość domów zbudowana jest na palach, ściany i dach zrobione są z palmowych liści. Gotowanie odbywa się na paleniskach przed chatami, a mycie w jeziorze. Przy wielu domach, w bambusowych kojcach widzieliśmy czarne świnki i bawoły wodne z wronami na grzbietach, po szyję zanurzone w wodzie. Kobiety noszą na głowach kosze pełne przeróżnych towarów, mężczyni na barkach dźwigają ciężary z pewnością przewyższające ich wagę. Na kolację jemy naleśniki z kurczakiem i warzywami, a na deser z bananem. Pycha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz