piątek, 25 listopada 2011

Chaunghta Beach dzien 4

Dzien zapowiada sie ciekawie. Rano dogadujemy sie na migi z tutejszym rybakiem (ktory jest gluchoniemy) i umawiamy sie na wspolny polow ryb, ktore potem maja zostac dla nas przyrzadzone. Dolacza do nas Anglik poznany na lodzi do Hpa- an i Chinczyko- Amerykanin. Kiedy docieramy do lodzi, okazuje sie, ze nie nalezy ona do naszego rybaka, a jest czyms wrodzaju regularnego promu kursujacego na Biala Wyspe. Samo polowanie ma sie odbyc przy brzegach wysepki, ale za bardzo wysoka dodatkowa cee, o ktorej do tej pory nie bylo mowy. Rezygnujemy z tej zabawy, ale na szczescie mamy ze soba maski i rurki i cale popoludnie spedzamy na snorkeling-u. Pod woda otwiera sie przed nami zupelnie nowy, cudowy swiat. Postanawiamy nawet kupic sobie wlasne maski i powtarzac to w kazdym mozliwym miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz