piątek, 11 listopada 2011

Mandalay dzien 1 i 2


Okolice hotelu A.D. 1
Mandalay. Kolejne ogromne miasto. Tak jak w Yangon wszyscy na siebie krzyczą i trąbią. Mieszkamy w "hotelu" A.D. 1 tuż przy pagodzie Eindawya (całkiem przyjemnie spaceruje się po jej dziedzińcu wieczorem). Sąsiednie uliczki są targowiskiem, ale nie sprzedaje się tu turystycznych pamiątek tylko suszone ryby, owoce, warzywa, przyprawy na kilogramy itd. Jeden dzień poświęcamy na zwiedzanie miasta, ale nie jest zbyt interesujące. 
Tuk- tuk
Najciekawsze było  przypadkowe spotkanie z kabaretem Moustash Brothers, słynnym ze swoich anty rządowych skeczy. Dzięki rozmowie z nimi w końcu dowiedzieliśmy się czemu państwo to nazywane jest Myanmar i Birma. 
Nazwa Birma pochodzi z okresu brytyjskich wpływów, tak samo określenie Rangon na dzisiejszy Yangon. Aby odciąć się od brytyjskiego panowania powrócono do dawnej nazwy wielu miast i państwa. (na skrzyżowaniu 28 z 84 pyszne jedzonko u Chińczyka- Min Min)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz