poniedziałek, 16 stycznia 2012

Plaża Cenang/ Langkawi

Jeśli czasem w marzeniach widzicie szeroką plażę, pokrytą żółciutkim piaskiem, na której rozbijają się turkusowe, morskie fale, to być może wyobrażacie sobie plażę Cenang. Stała się ona dla nas domem na kilka dni i gdyby nie wieczorne najazdy turystów i fanów paralotni moglibyśmy się poczuć jak prawdziwi Robinsoni. Obozowisko rozbiliśmy przy jednym z trzech drzewek rosnących na plaży, dzięki czemu mieliśmy zagwarantowaną odrobinę cienia i miejsce do rozwieszania prania. Nasz namiot i moskitiera Ady i Sławka wzbudzały niewielkie zainteresowanie wśród spacerujących brzegiem turystów, bo nie jest to rzecz niespotykana i nie tylko my biwakujemy na łonie natury w tym kraju. Do pobliskiego miasteczka chodziliśmy na  pyszne jedzonko w hinduskiej restauracji "Orange" (roti chees czyli naleśnik z serem i masala z kurczakiem z chlebkiem nan, to zdecydowanie jedne z najpyszniejszych rzeczy jakie dotąd jedliśmy w Azji).

Plaża Cenang leży nad morzem Andamańskim, a więc tym samym, w którym pluskaliśmy się podczas pobytu w Birmie, jednak tutejsza plaża i Changta Beach sa zupełnie różne, z przewagą po stronie tej birmańskiej. Kiedy w przeciągu kilku miesięcy odwiedza się tyle rajskich miejsc, człowiek zaczyna być strasznie wybredny. Mimo to Cenang też nas zachwyca. Co chwilę wskakujemy do cieplutkiej wody, która idealnie orzeźwia, ale nie wychładza, dzięki czemu można w niej spędzić całe godziny. W przerwach czytamy, zajadamy owoce, a nawet udało się nam zmobilizować do wysłuchania kilku lekcji norweskiego, które nagraliśmy sobie jeszcze w domu. Jednak najbardziej lubię wieczory, kiedy leżąc już w naszym namiocie (temperatura spada wtedy do 29 stopni), przez niezasłonięte wejście gapimy się na niebo pełne gwiazd, a w tle słyszymy szum morza. Ostatnio naszym rytuałem stało się także czytanie mitów skandynawskich przed snem, więc zasypiamy przeniesieni do magicznego świata Asów i Olbrzymów, Troli i Karłów. W zaśnięciu nie przeszkadzają nam nawet nocni poławiacze krabów i krewetek, którzy tuż po zachodzie słońca wylegają na plażę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz