środa, 11 stycznia 2012

Malezja welcome!

Po mocno meczacym maratonie, nareszcie docieramy do upragnionego Sadao, miasteczka granicznego Tajlandii z Malezja.Jeszcze po tajskiej stronie widac wplywy zza barierki granicznej. Pojawilo sie sporo muzulmanow, zmienil sie asortyment sklepikow (nagle na polkach znajdujemy sporo slodkiego pieczywa, o ktorego istnieniu juz zdazylismy zapomniec) i sama miejscowosc jaest jakby troche odstajaca zabudowa od pozostalych. Poniewaz jest to pierwsza przeprawa graniczna na motorach jestesmy troche zdezorientowani. Slyszelismy o jakichs formalnosciach i dokumentach, ktore powinnismy wypelnic, jednak nikt nie jest w stanie nam wyjasnic o co dokladnie chodzi. Pada deszcz, my jestesmy zmeczeni, zapada zmrok, a to wszystko trwa w nieskonczonosc. kazdy z celnikow przedstwia nam swoja opcje, a kazda z nich jest przeciwienstwm poprzedniej. W koncu po prostu przejezdzay, praktycznie zignorowani przez granicznikow. Dopiero po malezyjskiej stronie wiedza cokolwiek wiecej. Wykupujemy specjalne ubezpieczenie, dostajemy tymczasowa malezyjska rejestracje, jakos udaje sie nam przeskoczyc fakt, ze Antek nie ma uprawnien na prowadzenie motoru i ostatecznie, legalnie wjezdzamy do Malezji. 
Naszym pierwszym, naprawde duzym zaskoczeniem, jest liczba kobiet w chustach na glowach. Wiedzielismy o przewadze muzulmanow w tym spoleczenstwie, ale i tak jestesmy w szoku. Czujemy sie z Ada nieswojo, a nasza dziwnosc jest o tyle wieksza, ze w miasteczku w ktorym nocujemy raczej nioe widuje sie turystow. 
Milym zdziwieniem sa za to ceny paliwa w wysokosci 1,9 Ringita, co stanowi rownowartosc 1,9 zl. To bardzo dobra wiadomosc, zwlaszcza ze dla kontrastu noclegi sa drogie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz