piątek, 27 stycznia 2012

Cameron Highlands- Tanah Rata

Po kilkudniowym odpoczynku w Kuala Kangsar w końcu ruszamy w drogę. Nasze motorki mają wymienione płyny wszelakie, więc bez obaw kierujemy się na górską trasę, która sześćdziesięcio- kilometrową wstążką serpentyn wiedzie nas do Tanah Rata, małego miasteczka w sercu wyżyny Cameron.

 Na pierwszy rzut oka widać, że przyciąga ono spore grono miłośników górskich wycieczek. Co rusz spotykamy białe twarze, słyszymy nawet rozmowy w ojczystym języku. Z racji trwających wciąż obchodów Nowego Roku oraz weekendu wybór miejsca do spania mamy bardzo ograniczony. Wszędzie ceny są podwójne, a do tego pokoje, które zostały wolne to obraz rozpaczy. W końcu decydujemy się na wynajęcie pokoju w mieszkaniu, gdzie chwilowo rezyduje hinduska rodzinka z dwoma synami. Są bardzo uprzejmi, ale pani z agencji wynajmującej nam pokój bardzo dyskretnie dała nam do zrozumienia, że to wyjątkowo religijne osobniki i nie tolerują spożywania alkoholu i hazardu pod tym samym dachem. Czy my wyglądamy imprezowo w tych sandałach i wypłowiałych koszulkach?
Tak czy siak jesteśmy prze-szczęśliwi, ze śpimy pod dachem, ponieważ noce w górach są chłodne. Kiedy temperatura spada poniżej 25 stopni trzęsiemy się z zimna, wciągamy ciepłe skarpety, bluzy i co tam jeszcze wpadnie w ręce. 
Po ciepłej kolacji (pyszniutki Tom- Yam u Chińczyka) i herbatce czytam naszej gromadce mity skandynawskie. Dzisiejszy "mroźny" dzień idealnie wprowadził nas w klimat Jotunheimu i Asgardu (książkowe krainy).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz