czwartek, 29 grudnia 2011

Mae Sai, Zloty Trojkat

Podobno atrakcje turystyczna mozna zrobić ze wszystkiego, ważne tylko zeby stworzyć odpowiednia legendę i odpowiednia reklamę. Mimo tej prawdy znanej od dawien dawna, nie mogę sie nadziwić, ze mozna zbijac majątek na antyreklamie opium. Widocznie jednak dziwic sie nie powinnam, tylko siedziec cicho i poddać sie nurtowi plynacemy przez Zloty Trojkat. 
Dzisiejszego dnia zostawiamy fortune w muzeum Hall of Opium, które jest sponsorowane przez rodzinę krolewska i ma na celu uswiadamiac i edukowac na temat szkodliwych skutków zazywania opium, ale takze jego hodowli i w ogole samego istnienia. Z filmow, prezentacji i ekspozycji w Hall of Opium wywnioskowac mozna, ze historia Świata potoczyłaby sie zupełnie inaczej, gdyby nie odkryto odurzających wlasciwosci maku, nie rozpoczęto handlu opium na wielka skale i nie uzależniono od niego milionów osób. Muzeum jest mocno sugestywne, a jego przeslanie mocno wchodzi za skore. Warto sie tam wybrac, ale nie jest to rozrywka z rodzaju lekkich i przyjemnych.
Dzieki wizycie w tym miejscu zrozumiałam w koncu sens istnienia plantacji/ szkol nazywanych tutaj Royal Project. Sa to duze gospodarstwa, hodowle, plantacje, gdzie uprawa i wszelkie rolnicze prace prowadzone sa wzorcowa metoda. Zastanawiające bylo dla mnie tylko, dlaczego po srodku niczego, w sercu gor, zupelnie znikad wyrasta np plantacja astrów lub innych kwiatkow. Okazuje sie, ze krol jest bardzo madry i postanowił dac prace i odciagnac mysli mieszkancow wiosek gorskich od opium. Trudno jest zmienic ludzkie przyzwyczajenia i zakazujac tym ludziom hodowli maku, nalezalo zapewnic im inne zajecia. Tak tez madry król uczynił.
Tego samego dnia robimy także wyskok do Mae Sai, za birmanska granice. Przejscie graniczne stanowi most, ktory laczy dwa brzegi rzeki, Birme i Tajlandie. Po 3 godzinach jestesmy z powrotem, z przedluzonym pobytem do 12 stycznia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz