|
Moje odkrycie smakowe- Khao Soi |
Chiang Mai jest naszym kolejny krokiem na polnoc Tajlandii. Mamy zamiar spedzic w tej okolicy kilka dni zwiedzajac parki narodowe i przy okazji chcemy tez urzadzic sobie trekking. Miasto jst bardzo turystyczne, ale ma w sobie cos urzekajacego i naprawde milo spaceruje sie jego uliczkami. Taki typowy, wakacyjny klimat. Trafiamy tez na nocny market, gdzie znow chcialoby sie wydac fortune na przerozne drobiazgi, bo sa sliczne. W okolicach marketu odkrywamy tez miejsce, ktore chyba mozna nazwac tajskim fast- foodem. Jest tu okolo 10 stoisk z azjatyckimi przysmakami, w przyzwoitych cenach.
Naszym domem na kilka dni staje sie Lamchang House. jest to budynek z drewna tekowego, z prawdziwymi, tajskimi dekoracjami na scianach, prowadzony przez tajska rodzinke. Minusem jest tylko zbyt dobra akustyka, z Ada i Slawkiem rozmawiamy przez sciane bez podnosenia glosu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz