02.12.2011
03.12.2011
Kolejny rowerowy dzien, tyle, ze dzisiaj bez Antka, ktory zostal w towarzystwie toalety. (Wymiana informacji na temat stanu naszych zoladkow i ewentualnych odchylen od normy w tej kwestii, staje sie codziennym rytualem).
Dzisiejszego dnia, poza 3 godzinami spedzonymi na poszukiwaniach dworca autobusowego, odwiedzamy swiatynie Wat YaiChai Mongkhon. Super miejsce, swiatynia bardzo ladna i zadbana, z ogrodem i dziedzincem, na ktorym znajduje sie posag lezacego Buddy. Jednak najbardziej powalajacy widok, to setki gipsowych kogutow,od kilkucentymetrowych, do ponad 2 metrowych. Nie doszlismy jeszcze, co oznacza kogut w buddyzmie, ale na pewno cos waznego, bo tylu w jednym miejscu jeszcze nie widzialam. Widok ja na polsko- niemieckiej granicy, przy sklepie z krasnalami ogrodowymi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz