Jest Halloween, za równo w kalendarzu, jak i w domu oraz za oknem.
Koszyk ze słodkościami |
My, dostaliśmy zaproszenie do wzięcia udziału w dorocznym tournee po domach sąsiadów, w roli eskorty najmłodszych polskich mieszkańców Measham. Zapowiada się ciekawie, zwłaszcza, że już od kilku dni domy w sąsiedztwie wyglądają coraz bardziej upiornie, z kościotrupami w oknach i lampionami z dyni w ogrodach. Całe to zamieszanie pozwala nam zapomnieć na chwilę o podróży, pakowaniu i testowaniu sprzętu. Chyba jednak przede wszystkim pozwala nie martwic się sytuacją w Bangkoku, która w ostatnich dniach była nieciekawa. Podobno szaleje tam powódź i nie mamy pewności czy nasz samolot w ogóle odleci, a nawet jeśli tak, to nie wiemy co dalej. Postanowiliśmy zrobić porządne zapasy wody pitnej i jedzenia, na wypadek gdyby przyszło nam czekać 4 dni, na lot do Birmy, na lotnisku. Zabieramy ze sobą cztery różne patenty na odkażanie wody, także nie powinniśmy uschnąć z pragnienia. Byle tylko dotrzeć do celu. W końcu 7 listopada jesteśmy umówieni z Ingą i Konradem w Bago, 80 km od Yangon (Birma) i nie możemy nie stawić się na umówionym miejscu. Zwłaszcza z uwagi na brak możliwości komunikacji (brak sieci komórkowej i internetu).